Towarzystwo na wycieczce do Krakowa i Małopolski – dzień 3

Dzień 3.

Po śniadaniu nasza liczna gromada, wraz z przewodnikiem, udała się krótkie zwiedzanie Starego Miasta, tym razem w porze dziennej. Zaczęliśmy od Placu Jana Matejki, obok Barbakanu i Akademii Sztuk Pięknych, a mury obronne przekroczyliśmy Bramą Floriańską. Następnie przeszliśmy ul. Floriańską, podziwiając po drodze m. in. Dom J. Matejki, i znaną restaurację Jama Michalikowa, do Rynku. Tam poznaliśmy historię Kościoła Mariackiego, Sukiennic, Wieży Ratuszowej i innych budowli. Co niektórzy z nas zdążyli nawet zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z Piotrem Skrzyneckim, twórcą i wieloletnim szefem „Piwnicy pod baranami”, siedzącym, jak co dnia za życia, przed kawiarnią. Spacer doprowadził nas, przez dziedziniec i ogrody Collegium Maius, do Przystani Wiślanej pod Wawelskim Wzgórzem, gdzie oczekiwał na nas statek wycieczkowy „Nimfa”. Po zaokrętowaniu (ach, te skojarzenia morskie) rozpoczęliśmy rejs w górę Wisły, do Opactwa Benedyktynów w Tyńcu. Krótki spacer na wzgórze, na którym usytuowane jest Opactwo (to już kolejne wzgórze, które wycieczka musiała dzielnie pokonać), przejście przez bramę w murze obronnym i znaleźliśmy się na dziedzińcu wewnętrznym, zaczynając zwiedzanie od poznania, z ust przewodnika, historii tego miejsca. Otóż Opactwo powstało już w początkach XI wieku, a jego fundatorem był prawdopodobnie książę z rodu Piastów, Kazimierz I Odnowiciel. Podczas minionych wieków Opactwo było kilkukrotnie przebudowywane, od stylu romańskiego począwszy, poprzez styl gotycki, barokowy i rokoko. Następnie odwiedziliśmy Kościół pod wezwaniem św. apostołów Piotra i Pawła i jego zaplecze w postaci niektórych pomieszczeń i krużganków. Zwiedziliśmy również zabytkowe wnętrza Domu Gości Ojców Benedyktynów, a niektórzy z nas poczynili zakupy w sklepie, zaopatrywanym w ekologiczne produkty wytwarzane przez tutejszych mnichów. Zwiedzanie zakończyliśmy podziwianiem z murów obronnych przepięknych widoków na wijącą się u stóp wzgórza Wisłę i bliższą i dalszą okolicę. Czas powrotu zbliżył się bardzo szybko, udaliśmy się więc na statek i popłynęliśmy, tym razem w dół rzeki, do Krakowa. Po drodze poznaliśmy naocznie mechanizmy i pracę jednej ze śluz, umożliwiających regulowanie nurtu Wisły oraz usytuowane na obu brzegach zabytkowe budowle i inne ciekawe miejsca, o których bardzo zajmująco opowiadała przewodniczka. Po przybiciu do przystani, zrelaksowani podróżą, udaliśmy się na obiad, który czekał na nas w restauracji „Pod smoczą jamą”, u stóp Wawelu. Po szybkiej konsumpcji (czas nagli!), autokarem, z nieocenionymi p. Marcinem – kierowcą i pilotem – p. Staszkiem udaliśmy się w podróż do kolejnej atrakcji dla zwiedzających – Zabytkowej Kopalni Soli w Wieliczce. Po zakupie biletów wstępu przejął nas przewodnik, prawdziwy górnik tej kopalni i zaczęły się schody. Tak, tak, zejście ponad 360 schodami na I poziom zwiedzania to nie kaszka z mleczkiem, zwłaszcza dla niektórych! Ale, że użyję modnego ostatnio powiedzenia, daliśmy radę i pan przewodnik mógł zacząć opowiadać historię kopalni, prowadząc nas na coraz niższe poziomy kopalni. Z dużym zainteresowaniem słuchaliśmy go, podziwiając jednocześnie niesamowite konstrukcje drewniane podtrzymujące ściany i sufity chodników i komór, powstałych po wyeksploatowaniu, na przestrzeni wieków, złóż solnych. W kilku z nich obejrzeliśmy widowiska typu „światło i dźwięk”, a w kilku podziwialiśmy rzeźby solne i wielkie żyrandole. Zauroczyła nas zwłaszcza kaplica św. Kingi, olbrzymia podziemna, a jakże, sala z pomnikami i płaskorzeźbami. A w jednej z komór, adaptowanej na restaurację i salę widowiskową czekała na nas niespodzianka – słodki poczęstunek z napojami dla wzmocnienia nadwątlonych sił. Oj, to było dobre i potrzebne, po kilkugodzinnym wysiłku! Po chwili odpoczynku zostaliśmy wywiezieni czteropiętrowymi windami na powierzchnię. Teraz tylko autokar, krótka podróż i, po spóźnionej ale smacznej kolacji, nocny odpoczynek.

ciąg dalszy nastąpi…

Drukuj stronę

Wyślij wiadomość do administratora




    Skip to content