Latarnik – Nieginący zawód

Poniżej prezentujemy przedruki dwóch artykułów mówiących o zawodzie latarnika.

1. „Niech będzie światło” – National Post – Kanada – 24 marca 2011 r.

Latarnie morskie zatrzymają swoich latarników – powiedział minister rządu z Partii Konserwatywnej.
Ostatnie latarnie morskie naszego kraju obsługiwane przez latarników nie stracą ich – powiedział w ostatnią środę jeden z posłów z ramienia Partii Konserwatywnej. John Duncan, poseł do Parlamentu z okręgu Wyspy Vancouver i jednocześnie minister do spraw Indian powiedział, że te 50 latarń morskich na obu naszych wybrzeżach znajdują się w strategicznych lokalizacjach, gdzie musimy “podkreślić naszą obecność”. W 2009 roku kanadyjskie wojska obrony wybrzeża zaczęły proces przekształcania latarń morskich w prowincjach Kolumbii Brytyjskiej i Nowej Fundlandii i Labradoru obsługiwanych dotąd przez latarników na latarnie automatyczne. Grudniowy raport specjalnego komitetu Senatu wezwał panią minister rybołówstwa Gail Shea do wstrzymania tego programu, doszedłszy do wniosku, że latarnicy odgrywają kluczową rolę w kwestii bezpieczeństwa publicznego. Ogłaszając swoją decyzję pan Duncan powiedział, że latarnie morskie obsługiwane przez żywą załogę, których to latarń jeszcze w 1970 roku było 264, są ikonami “ważnymi dla bezpieczeństwa publicznego, naszej suwerenności państwowej i nauki”. Ostrzegł, że zbliżające się wybory parlamentarne mogą zmienić tę decyzję. Postmedia News.
Tłumaczenie – Jacek Michalak
Latarnia Morska Gdańsk Nowy Port


2. „Na weekend: Wybierz się szlakiem pomorskich latarni” – Gazeta Wyborcza – 01.05.2011r. – autor: Marek Wąs

Ustka, Darłowo, Jarosławiec, Gąski i Czołpino – już od tego weekendu turyści mogą zwiedzać tamtejsze latarnie morskie. I wysłuchać opowieści latarników
– Dla nas te latarnie to przede wszystkim wciąż działające urządzenia nawigacyjne, które służą pomocą marynarzom na Bałtyku – mówi Tomasz Bobin, dyrektor Urzędu Morskiego w Słupsku. – Ale to również wspaniałe, zabytkowe obiekty, kawał historii bałtyckiej żeglugi. Uznaliśmy, że szkoda, aby stały zamknięte i niedostępne dla zwiedzających.
Do tej pory nie było szans na dostanie się do latarni. Tym bardziej, że dwa lata temu ich obsługa została całkowicie zautomatyzowana – pracą latarni kierował za pomocą komputera jeden człowiek ze Słupska, a latarnicy zostali przesunięci do innych obowiązków albo po prostu zwolnieni.
– To był błąd, bo przecież te latarnie to część naszej narodowej spuścizny – mówi Piotr Witkowski, szef stowarzyszenia Pro Mari Baltico, które skupia byłych latarników. – Latarnicy, podobnie jak rybacy, to ludzie, którzy podejmowali tą pracę po swoich ojcach i dziadach. Wielu z nich rodziło się i dorastało w domach przy latarniach. Takie rody są w Jarosławcu, Darłowie, Kołobrzegu. Dzięki bogu w Urzędzie Morskim nastała nowa dyrekcja i teraz ci ludzie będą mogli dzielić się z turystami swoimi wspomnieniami, zapoznawać z naszą tradycją. Latarnie morskie na całym świecie są miejscami przyciągającymi zwiedzających, tylko trzeba im ciekawie zaprezentować nasze morskie tradycje.
Wg umowy podpisanej między stowarzyszeniem a urzędem, byli latarnicy będą prowadzili obsługę turystów dzierżawiąc pomieszczenia latarni. Są zobowiązani do zachowania wszystkich wymogów bezpieczeństwa nawigacyjnego i narzuconych przez konserwatora zabytków. Wynagrodzenie wypłaca im Pro Mari Baltico. Jednocześnie latarnicy mają pełnić role „kustoszów” obiektów. Będą ubrani w specjalne mundury nawiązujące do historycznych, mają oprowadzać zwiedzających oraz udostępniać im rodzinne pamiątki dotyczące pracy ich przodków w latarni.
– Ludzie będą mogli wszystkiego dotknąć, wysłuchać wspomnień, poczuć tę historię – zapewnia Piotr Witkowski. – A pamiątek mamy w bród; stare lampy, zegary, urządzenia telefoniczne, tabele wschodów i zachodów słońca, dzienniki latarników, mapy nawigacyjne, nie wspominając już o przedmiotach codziennego użytku czy fotografiach.
Latarnia w Gąskach ma być dostępna dla zwiedzających codziennie, a pozostałe w weekendy. Ale i do nich będzie można wejść w dni powszednie – wystarczy umówić się z latarnikiem, którego numer telefonu zostanie wywieszony przy latarni. Bilety kosztują 4 zł (ulgowe – 3 zł).
Stowarzyszenie Pro Mari Baltico ma ambitne plany. Pamiątek mają tyle, że chcieliby otworzyć w Ustce muzeum. Dawni latarnicy chcą też, by latarnie stały się małymi, lokalnymi centrami kulturalnymi. Zamierzają organizować przy nich plenery malarskie, czytanie książek czy „noce latarni morskich”. – W nocy latarnia żyje – mówi Witkowski. – Tylko wtedy można poczuć jej duszę.

Drukuj stronę

Wyślij wiadomość do administratora




    Skip to content